27 września do spisu oczekiwanych przez miłośników astronomii zjawisk w tym miesiącu dołączyło przejście komety A11bP7I przez peryhelium. Przewidywaną datą tego przejścia jest 28 października. To, czy będzie to wielkie widowisko na niebie zależy od szeregu czynników.
Najważniejszym są parametry orbity: należy przeprowadzić minimum 3 obserwacje aby je choć z przybliżeniem ustalić. Orbita może być elipsą, parabolą bądź hiperbolą (te krzywe ogólnie nazywamy stożkowymi, gdyż biorą się z przecięcia stożka płaszczyzną).
Po drugie – odległość od Słońca w peryhelium. Wygląda na to, że kometa A11bP7I minie Słońce w odległości około jego promienia. Niewykluczone, że weń uderzy albo ulegnie fragmentacji (tak, jak Kometa Ikeya-Seki w latach 60. XX w.). To z kolei zależy od struktury (spójności, twardości, składu chemicznego) jądra kometarnego.
Po trzecie – odległość, w jakiej przeleci obok Ziemi. Wiadomo, że zgodnie z prawem odwrotnych kwadratów jasność ciała niebieskiego jest proporcjonalna do kwadratu jego odległości od obserwatora. Im bliżej do obiektu – tym wydaje się on jaśniejszy.
Jądro kometarne w trakcie przejścia obok Słońca (czyli w owym peryhelium) jaśnieje, paruje i traci masę. Czasami jest rozrywane przez siły pływowe Słońca, co powoduje fragmentację. Bywa, że uderza w Dzienną Gwiazdę, spektakularnie kończąc swoje istnienie.
Kometa A11bP7I należy najprawdopodobniej (na podstawie wstępnych ustaleń parametrów orbity) do komet z grupy Kreutza – odmiany komet muskających Słońce (sungrazing comets). Nie uderzają one w Słońce centralnie, lecz przelatują w bardzo niewielkiej odległości od niego. Powstały prawdopodobnie jako szczątki jednej wielkiej komety mijającej Słońce w IV wieku.
Oprócz komet z grupy Kreutza, istniały inne rodziny komet, które stopniowo dzieliły się na coraz mniejsze i słabsze. Wielka Kometa z 1882 r. była szczególnie widowiskowa podczas zaćmienia Słońca widocznego z Egiptu. Maksymalne widome jasności wielkich komet sięgały nawet -17 magnitudo, czyli były porównywalne z Księżycem w pełni.
Ponieważ jądro komety jest małe (rzędu kilku kilometrów średnicy), nawet uderzenie w Słońce w większości przypadków pozostaje niezauważone. Widać je najlepiej na zdjęciach z satelity, który jest wyposażone w przesłonę blokującą bezpośrednie światło od Słońca (koronograf).
I taka jest też metoda – oprócz wyznaczania parametrów orbity – na zaobserwowania nowej komety: patrzyć na obrazy z satelity SOHO. Mamy też polskiego rekordzistę w ilości wykrytych tym sposobem komet (ponad 2 tysiące) – jest nim polski astronom z Żywca, Michał Kusiak.
Oprócz A11bP7I mamy w tym miesiącu jeszcze jedną dobrze rokującą (co do możliwości obserwacji gołym okiem lub prze lornetkę) kometę: C/2023 A3, zwaną też Tsuchinshan-ATLAS. Nazwę bierze od roku obserwacji a ATLAS oznacza zrobotyzowany system małych i średnich teleskopów przeznaczony do wykrywania komet.
Warto zatem spojrzeć czasem w niebo, wyświetlić mapę nieba na ekranie komputera (najlepiej włączając podświetlony na czerwono „tryb nocny”) bądź posłużyć się obrotową mapą nieba i szukać. Obie wspomniane komety mogą osiągnąć jasność Wenus. O tym, czy to nastąpi, zdecyduje kilka najbliższych tygodni. Szacunki Michała Kusiaka wskazują na -7 magnitudo w maksimum (o ile zostanie potwierdzona przynależność A11bP7I do komet grupy Kreutza).
Comet Tsuchinshan-ATLAS – przybysz z głębokiego Kosmosu.
Odkryta w styczniu ubiegłego roku kometa zapowiada się jako okazały obiekt porannego nieba. Jej nazwa pochodzi od systemu ATLAS (Asteroid Terrestial impact Last Alert System), obejmującego 2 teleskopy na Hawajach, jeden w Chile i jeden w południowej Afryce. System zbudowany został z myślą o wykrywaniu prędko poruszających się po niebie obiektów. W domyśle, także asteroidów będących na potencjalnym kursie kolizyjnym z Ziemią. Pierwszy człon nazwy natomiast pochodzi od obserwatorium Chińskiej Akademii Nauk na Purple Mountain (które odkryło ją jako pierwsze).
Aktualnie, kometę Tsuchinshan-ATLAS można znaleźć w gwiazdozbiorze Sekstans, na godzinę przed wschodem Słońca. 12 października nastąpi maksymalne zbliżenie do Ziemi i kometa znajdzie się w odległości 70 mln km od naszej planety. Wcześniej, bo już 27 września, obiekt osiągnął peryhelium czyli minimalną odległość od Słońca (59 mln km).
Warkocz komety rozciąga się na 1 stopień kątowy (tyle, co 2 średnice Słońca bądź Księżyca) i ma obecnie jasność około 3 magnitudo. Teoretycznie kometa powinna być dostrzegalna gołym okiem, jednak chwilowo „łowy” utrudnia światło Księżyca. Najlepiej obserwacje prowadzić przed wschodem Słońca, nad wschodnim horyzontem, przy użyciu lornetki lub małego teleskopu. Pozycję komety na tle gwiazd w najbliższe dni przedstawia mapa. Warunki widoczności powinny się jeszcze nieco poprawiać (mniej widoczny Księżyc, malejąca odległość od Ziemi).
Czy Tsuchinshan-ATLAS okaże się kolejną Wielką Kometą? Trudno to stwierdzić od razu – im bliżej peryhelium a potem przejścia koło Ziemi, tym lepiej to wiemy. Nie dorówna raczej komecie Ikeya-Seki ale może być wdzięcznym obiektem porannych poszukiwań dla amatorów astronomii. Dobrze jest pamiętać o spadającej w październiku nad ranem temperaturze i przygotować sobie zawczasu coś ciepłego do ubrania (podobnie jak termos z ciepłą herbatą).
Autor: dr Marcin Kolonko, Zakład Prognoz Numerycznych ALADIN, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB.