Chochliki, duszki i elfy.

Opracowanie: dr Marcin Kolonko, IMGW-PIB CMM

 

Chochliki (sprites) i elfy (elves) należą do szerszej kategorii krótkotrwałych zjawisk świetlnych (TLE – Transient Luminous Events) w górnych warstwach atmosfery (60-100 km nad powierzchnią Ziemi). Trwają zazwyczaj ułamki sekund, najlepiej je dostrzec nad chmurami burzowymi, z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu

Pierwsza kolorowa rejestracja sprite’a w 1994 r. Źródło: University of Alaska.

Ich istnienie zostało zarejestrowane w latach 80-tych XX wieku, na fotografiach naziemnych. Później zaczęły być dostrzegane także przez astronautów z ISS. Zazwyczaj występują nad chmurami burzowymi, krótko po wyładowaniu dodatnim. Ich geneza nie jest jeszcze w pełni poznana. Przez pewien czas nazywano je „burzowymi wyładowaniami z kosmosem”, a w końcu utarł się angielski skrót TLE.

Elfy (ELVES) uchodzą za formę impulsu elektromagnetycznego (sugeruje to także akronim Emission of Light and Very low frequency Perturbations due to Electromagnetic Pulse Sources) w górnej atmosferze, około 80-100 km ponad powierzchnią gruntu. Może osiągnąć średnicę kilkuset kilometrów. Z kolei „sprite” to skrót od Stratospheric and Mesospheric Perturbations REsulting from Intense Thunderstorm Electrification, po polsku zwany „chochlikiem” albo „duszkiem” i występuje nieco niżej.

Obraz zawierający tekst, zrzut ekranu

Opis wygenerowany automatycznie

Miejsca występowania w atmosferze różnorodnych przejściowych zjawisk świetlnych (TLE). Źródło: Carlos Miralles i Tom Nelson.

Można rzec, że w przypadku takich wyładowań kosmos pełni rolę uziemienia ziemskiej atmosfery. Różnica między chmurami burzowymi, a otoczeniem potencjałów stwarza warunki do wyładowań elektrycznych. Trwają one krócej niż błyskawica między położonymi niżej chmurami (czyli krócej niż błysk pioruna). Stąd ich dostrzeżenie z Ziemi bywa bardzo trudne. Są związane z jonosferą.

Obraz zawierający niebo, na wolnym powietrzu, ciemność, gwiazda

Opis wygenerowany automatycznie Czerwone błyski sprite’ów w ujęciu Frankie Lucena.

W ziemskiej atmosferze prąd wyładowania oddziałuje z atomami azotu (głównego składnika atmosfery Ziemi) i może on wpływać na bilans promieniowania Ziemi. Aby dostrzec błysk TLE najlepiej obserwować w sferę niebieską w nadfiolecie. Na tym koncentruje się eksperyment ASIM (Atmosphere-Space Interactions Monitor), skanowania atmosfery pod kątem takich zjawisk.

Mało kto wie, że TLE odkryto też na Jowiszu (którego aktywność konwekcyjna i burzowa przewyższa ziemską). W paśmie UV zarejestrowano błyski TLE bez burzy (gdyż ta rozgrywała się dużo głębiej w wielowarstwowej atmosferze Jowisza) i skojarzono to z położonymi niżej chmurami konwekcyjnymi. W przypadku Jowisza oddziaływanie prądu z materią zachodzi prawdopodobnie dla atomów wodoru (na Ziemi – azotu).

Obraz zawierający zrzut ekranu, tekst, Wielobarwność, Grafika

Opis wygenerowany automatycznie

Błyski TLE na Jowiszu (zaznaczone żółtym kółkiem) w ujęciu spektrografu promieniowania ultrafioletowego (zliczającego fotony UV). Źródło: NASA/JPL.

Istnienie TLE bywało mylnie kojarzone z UFO, ale ich istnienie przewidziano już początkiem XX wieku (C.T.R. Wilson). Były bezszelestne, ciche i krótkotrwałe także symulowały UFO znakomicie. Bywają też widoczne dla załóg lecących na wysokim pułapie samolotów.

Obraz zawierający niebo, na wolnym powietrzu, gwiazda, noc

Opis wygenerowany automatycznie

Przykładowe zdjęcie naziemne sprite’ów. Źródło: Jesper Gronne, Sky and Telescope online.

Odkrycia TLE na Jowiszu dokonała sonda Juno, a konkretnie spektrograf UVS. Zarejestrowała 11 błysków trwających między 0.1 a 2.5 milisekundy, o charakterze wyraźnie związanym z burzą. Można przypuszczać, że i w innych atmosferach (planet olbrzymów lub Wenus) takie zjawiska mogą mieć miejsce. Jeszcze nie rozstrzygnięto, czy na Jowiszu dostrzeżono chochliki czy elfy. W ustaleniu tego przeszkodą jest rozmieszczenie kamer UV i światła widzialnego na pokładzie sondy Juno. Szacuje się, że rozmiar zjawisk TLE na Jowiszu nie powinien przekraczać 1000 km. W przyszłości badać też można rolę pola magnetycznego planety w powstawaniu TLE.


Udostępnij